Shang uniósł wielki łeb i spojrzał na nią groźnie.
- Dziwnie się zachowujesz. Przyjęłaś zupełnie normalnie fakt, że jestem nieumarłym smokiem, a z tego co wiem one raczej nie są zbyt częste.
Wzruszyła ramionami. Chyba nie wiedziała co mu odpowiedzieć.
- Nie zaatakowałeś nas a właściwie nawet pomogłeś.
Skrzywił się a z nozdrzy buchnęły kłębu fioletowego dymu.
- Nie przypominaj mi tego haniebnego zachowania.
Spojrzała zdziwiona.
- Jak to?
Rozprostował skrzydła. Były olbrzymie. Zasłoniły słońce i cała polankę pomimo licznych dziur i braków.
- Jestem Dracolichem. Ślubowałem walczyć TYLKO po stronie nieumarłych, a teraz pomogłem jakiejś elfce. - ponownie prychnął zły na siebie. - Powinienem cię zabić.
Podeszła do niego nieco. Chyba nadal nie wyczuwała grożącego jej niebezpieczeństwa.
- Nie jestem jakąś tam elfkę. Powiedziałeś, że mnie znałeś.
Zamruczał ogłuszająco. Przypominało to odgłos spadających ze stoku głazów. Cofnęła się i upadła na trawę.
- Powiedziałem tylko, że twoje imię wydaje mi się znajome. To wszystko. Nie pamiętam kim byłem przed... - wzdrygnął się nieco. - Wcześniej. Musi istnieć powód dla którego zapomniałem.
Spojrzał wyczekująco na słońce. Miał jeszcze nieco czasu do zachodu. Już i tak nadwyrężył siły i czuł, że słabnie. Niebawem będzie musiał zmienić postać na fioletowy ognik. Wówczas łatwiej mu było schować się w cieniu. Ale dopóki była tu elfka, nie zaryzykuje. Oczywiście mógł ją pożreć mimo, że nie czuł głodu.
- Czy ci to nie przeszkadza? - zapytała po chwili, przykuwając jego uwagę.
- Co?
- Brak wspomnień.
Spostrzegła na jego pysku ból, ale szybko go stłumił.
- Nie. My nie mamy uczuć. - kłapnął jej przed głową zębami. - Taaak, zdecydowałem. - Przydusił ją lekko ogonem. - Jednak chyba cię zjem. O ile w ciągu kilku sekund nie znikniesz mi z oczu.
Już czuł, że słabnie. Jak tak dalej pójdzie będzie bezbronny i zdany na jej łaskę pod postacią ognika.
<Tari? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz