.

.
.
.

środa, 19 listopada 2014

Od Dantego - Cd. Tari

Dante zareagował intuicyjnie. Chwycił nieznaną osobę za nadgarstki i przewrócił szybko na ziemię. Przyłożył do jej gardła sztylet z zaciętą miną... i zamarł.
- Tari? - wyszeptał.
Dziewczyna drżała unieruchomiona. Uśmiechnął się do niej z triumfem.
- Ha! Znalazłem cię.
- Złaź ze mnie kanalio!
Zamrugał zaskoczony i westchnął, chowając sztylet. Pociągnął ją w górę za nadgarstki tak, że prawie wylądowała w jego ramionach. Była jednak szybka i uniknęła tej wątpliwej przyjemności.
- To tak się witasz z kimś kto przybył by cię uratować? - udał obrazę.
Poprawiła włosy i poszukała wzrokiem swojego gryfa.
- Jesteś! Moje słodkie maleństwo, tak za tobą tęskniłam. - powiedziała idąc w jego stronę.
Dante spojrzał zaskoczony bo pomyślał, że to do niego. Zarumienił się nawet nieco, tak go zaskoczyła. Jeszcze większe zaskoczenie było gdy go wyminęła i rzuciła się na szyję Shadowa. Zrobił taką minę jakby mu ktoś przyłożył obuchem w brzuch. Dziewczyna nawet tego nie zauważyła. Gładziła piórka gryfa, szepcząc czułe słówka. Dante machnął ręką i ruszył w kierunku polany zajmowanej przez smoka. Był urażony i to bardzo. Głównie przez własną pomyłkę. Wiedział przecież, że kobiety to zło tego świata, nie należy im ufać, są wredne, egoistyczne, wykorzystują mężczyzn do własnych celów i nawet potem nie dziękują! Z rozmyślań wyrwał go jej głos.
- O, przypomniałaś sobie o wojowniku na którym się ląduje z drzew. Jak miło. - warknął.
- Ale o co ci chodzi i dlaczego idziesz do smoka?
- Została tam moja zbroja. - burknął nie patrząc na nią.
- A więc to tylko dlatego wróciłeś?
Nie chciał jej mówić prawdy. Nie mógł przecież powiedzieć, że gdy tylko się zbudził i dowiedział gdzie została Tari i jaką głupotę zrobiła, wskoczył na grzbiet gryfa i poleciał. Inna sprawa, że całość nie przebiegła tak gładko. Gryf zrzucił go chyba z dziesięć razy, chciał odgryźć głowę, nasłuchał się najgorszych wyzwisk na skrzydlatą rasę, a na końcu został nazwany nielotem. Co zresztą całkiem szybko skończyło lot. Zamiast tego jednak powiedział.
- Jasne, w końcu to przez was ją straciłem. Widzę, że nawet smok nie chciał cię zjeść? Dlaczego?
Spojrzała ostro na niego.
- Jak chcesz zginąć to proszę bardzo.
- Taaak, idź z tym swoim nielotem jak najdalej ode mnie, tylko będziesz przeszkadzać.
 Tak naprawdę zupełnie nie chciał by była przy nim gdy wejdzie na polanę gada. Jeśli jakiś głupiec miał zginąć, to wolał to być on.

<Tari? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz