.

.
.
.

sobota, 15 listopada 2014

Od Desmodora - Cd. Charlotte

Władca Demonów siłą posadził dziewczynę w siodle wielkiego, latającego stworzenia. Wyrywała się, ale zaraz usiadł za nią, nie pozwalając na ucieczkę.
- Tak szybko chcesz się ze mną rozstać? - pokręcił zniesmaczony głową.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - warknęła.
Otoczył ją ramionami, chwytając za lejce niezwykłego zwierza. Obok pojawiły się dwa kolejne. Na jednym siedział wielki rycerz w czarnej zbroi, okolonej niebieskimi płomieniami.
- Władco. Straciliśmy dwóch z nas.
- Potem się zemścimy. A teraz ruszajmy, zanim się zorientują. - wskazał na horyzont gdzie ujrzeli maleńkie rozjaśnienie.
Znak, że wschód jest blisko. Popędzili wierzchowce i po chwili znaleźli się w powietrzu.
- Widziałaś kiedyś Muspelheim? - zapytał, szepcząc jej do ucha.
Drgnęła, odsuwając się na tyle ile mogła.
- Nie i nie żałuję.
- Cóż, nadrobisz to.
- Zdajesz sobie sprawę, że mnie uwolnią? - warknęła, widząc jak szybko mkną nad ciemnym jeszcze lasem.
Zaśmiał się strasznie.
- Tak jak znaleźli tą poprzednią? I poprzednią i kilka innych? Nieee, nikt ci nie pomoże. Jesteś nasza.
- Władco! Musimy się spieszyć! Słońce! - wskazał niepotrzebnie Bulzibar.
Desmodor popędził jeszcze bestię która i tak już dawała z siebie wszystko. W zasięgu wzroku dostrzegli błękitną granicę. Wyrocznia jęknęła cichutko, dobrze wiedząc co ma przed sobą. Jeśli przekroczą próg, nie będzie ratunku. Znajdzie się w krainie demonów, gdzie rządzi tylko strach i tyrania.
- Lecą za nami! - wrzasnął generał.
Zaryzykowała i odwróciła się dostrzegając pędzące na gryfach kształty.
- To bez znaczenia. - powiedział ze spokojem Władca.
Zamknął oczy, skupiając energię. Ponownie wystrzelił w barierę wiązkę mocy, otwierając małe przejście. Z wielkim trudem przeszli na drugą stronę, a dosłownie sekundy potem, zatrzasnęło się z głuchym pyknięciem. Byli bezpieczni. Za barierę nie docierało nawet słońce. Czarne chmury szczelnie skrywały niebo. Powietrze było cięższe i mocno pachniało siarką. Charlotte zmarszczyła nos.
- Przyzwyczaisz się. - stwierdził Desmodor.
- Nie mam zamiaru!
Zobaczyła jak strażnicy rozbijają się o tarczę. Jeden z nich spadł z wielkiej wysokości i rozbił się gdzieś na dole. Reszta w porę wyhamowała. Została sama...

<Charlotte? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz