Demon zaśmiał się okrutnie. Doszły do nich odgłosy rzezi. Odwrócił się na pięcie, w stronę drzwi.
- Nie zabijać! Chcę ich mieć żywych. - powiedział cicho.
Jeden ze sług skłonił się i odszedł, by powiadomić innych. Dziewczyna z trudem wstała.
- Nie poddamy się... - szepnęła, walcząc z bólem.
Kulała na jedną nogę. Desmodor przekrzywił głowę z lekkim uśmiechem.
- Myślę, że właśnie to robicie. - podszedł do niej szybko i wytrącił miecz z ręki.
Poleciał kawałek dalej z głuchym brzdękiem. Nadal trzymała się na nogach. Do komnaty wszedł wielki Przeklęty Rycerz. Błękitne płomienie okalały mu zbroję. Przyklęknął na jedno kolano.
- Władco. wyłapaliśmy ich wszystkich.
Desmodor spojrzał znacząco na dziewczynę.
- Zabierz ją do reszty.
Rycerz chwycił szamoczącą się dziewczynę i wyszedł. Desmodor rzucił ostatnie spojrzenie na komnatę i podążył za nimi. Gdy znalazł się na ośnieżonym placu, odwrócił się i wypowiedział skomplikowane słowa zaklęcia. W dłoniach uformował olbrzymią kulę ognia i posłał leniwie we wrota. Nastąpił silny wybuch który odrzucił wszystkich jeńców do tyłu. Niektóre demony też, ale większość należała do silniejszych i tylko lekko się zachwiała. Władca spojrzał na jeńców i uśmiechnął się strasznie.
- Kto jest najwyższy rangą?
Wszyscy spojrzeli na Katharsis. Wstała dumnie, mimo bólu i podeszła kawałek.
- Czego od nas chcesz? - wyszeptała.
- Zemsty. - powiedział dobywając sztyletu o czarnym ostrzu.
Dotknął nim zbroi rycerki, która zaczęła się nagrzewać. Dziewczyna nawet nie drgnęła, wpatrzona hardo w jego jasne oczy. Uśmiechnął się i schował ostrze, zanim wyrządziło krzywdę.
- Przywiązać ich do muru! - wrzasnął.
Wyrywała się, ale nic to nie dało. Rannych i przerażonych, umieszczono pod murem i zakuto w ciemne łańcuchy, które wpuszczono za pomocą magii w kamień.
- Jestem Desmodor Surtr Trevas! Władca Demonów! Macie przekazać pewną wiadomość ode mnie swojemu Mistrzowi.
Spojrzeli z ulgą, że być może przetrwają.
- Demony będą wami rządzić! Opowiedzcie się po właściwej stronie, a może przeżyjecie!
Podszedł do niego Przeklęty Rycerz Bulzibar.
- Mistrzu, znaleźliśmy naszych w lochach.
- Żyją?
- Niektórzy.
- Ilu ich było? - zapytał Władca.
- Ośmiu.
- Tylu zabij jeńców ale dziewczyna, jest nietykalna. - powiedział i ruszył w stronę swojego wierzchowca. - Zrównać wszystko z ziemią!
<Katharsis? Ale będą porządki :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz