Katharsis była skuta kajdanami do muru. Krzyknęła przeszywająco, gdy zobaczyła, jak demon idzie ku jeńcom z ostrym mieczem. Nic jednak nie mogła zrobić. Syknęła, zamykając oczy i odwróciła głowę, gdy pierwszy z nich stracił głowę. Załkała cicho, a łzy poleciały jej z oczu.
- Ty... potworze! - Warknęła, wiedząc, że demon to usłyszy.
- Potwór? Przestań mi schlebiać - uśmiechnął się złośliwie.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, twierdza runęła z niesamowitym hukiem. Ujrzała kurze dymu i pyłu a także ruiny tego pięknego zamczyska. Zauważyła także rękojeść swojego mieczu między kawałkami budowli. Miała ochotę kopać i krzyczeć, ale nie mogła tego zrobić. Demony zniknęły z cichym sykiem.
- Co teraz? - Usłyszała cichy głos chłopaka obok siebie.
- To wy! - Krzyknęła - uciekacie jak szczury przed walką! Powinno się wam zmienić nazwę na coś takiego! Nie wiem, jak dostaliście się do szeregów Helados, ale na pewno postaram się, żeby was wyrzucono! Tchórzliwe gnoje!
Zamilkli. Wiedzieli, że to prawda.
- Ośmiu waszych zginęło, bo się poddaliście, a wy mnie pytacie, co dalej? Sami sobie odpowiedzcie!
Nic już nie powiedziała. Oddychała ciężko, a cała adrenalina uszła z niej jak powietrze. W którymś momencie poczuła się słaba. Opadła na kolana, po czym na plecy nieprzytomna. Paru chłopaków, którzy dosięgali do niej z łańcuchami, podeszło. Jeden uklęknął i położył jej głowę na swoich kolanach.
- Przepraszam - powiedział cicho, a łzy spłynęły mu po policzkach.
Widział liczne rany na ciele młodej kobiety.
- Tak mi przykro... wiem, że jestem tchórzem, ja...
- To nie ma sensu... - drugi pokręcił głową - musimy zaczekać na główne siły.
- Ona potrzebuje lekarza! W tym momencie!
- Nic teraz nie możemy zrobić.
Srebrne włosy Kath wyróżniały się na ciemnych spodniach chłopaka i na tle zaschniętej krwi na ziemi.
<Dante? xD>
- Ty... potworze! - Warknęła, wiedząc, że demon to usłyszy.
- Potwór? Przestań mi schlebiać - uśmiechnął się złośliwie.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, twierdza runęła z niesamowitym hukiem. Ujrzała kurze dymu i pyłu a także ruiny tego pięknego zamczyska. Zauważyła także rękojeść swojego mieczu między kawałkami budowli. Miała ochotę kopać i krzyczeć, ale nie mogła tego zrobić. Demony zniknęły z cichym sykiem.
- Co teraz? - Usłyszała cichy głos chłopaka obok siebie.
- To wy! - Krzyknęła - uciekacie jak szczury przed walką! Powinno się wam zmienić nazwę na coś takiego! Nie wiem, jak dostaliście się do szeregów Helados, ale na pewno postaram się, żeby was wyrzucono! Tchórzliwe gnoje!
Zamilkli. Wiedzieli, że to prawda.
- Ośmiu waszych zginęło, bo się poddaliście, a wy mnie pytacie, co dalej? Sami sobie odpowiedzcie!
Nic już nie powiedziała. Oddychała ciężko, a cała adrenalina uszła z niej jak powietrze. W którymś momencie poczuła się słaba. Opadła na kolana, po czym na plecy nieprzytomna. Paru chłopaków, którzy dosięgali do niej z łańcuchami, podeszło. Jeden uklęknął i położył jej głowę na swoich kolanach.
- Przepraszam - powiedział cicho, a łzy spłynęły mu po policzkach.
Widział liczne rany na ciele młodej kobiety.
- Tak mi przykro... wiem, że jestem tchórzem, ja...
- To nie ma sensu... - drugi pokręcił głową - musimy zaczekać na główne siły.
- Ona potrzebuje lekarza! W tym momencie!
- Nic teraz nie możemy zrobić.
Srebrne włosy Kath wyróżniały się na ciemnych spodniach chłopaka i na tle zaschniętej krwi na ziemi.
<Dante? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz