Yunashi unikał jej strzał, ale zaraz potem przystanął. Koń dziewczyny galopował dalej. Potrząsnął łbem czując mroczki przed oczami. Nienawidził przeklętych rycerzy. Przeturlał się po śniegu pozbywając strzał i rozwinął skrzydła. Machnął nimi wywołując mała zawieruchę. Poleciał do wioski.
***
Mediterano siedział na środku rynku i oglądał towary w jednym ze zniszczonych straganów.
- To jest ładne. - powiedział wyciągając metalowy dysk. - Błyszczy.
Przekrzywił łeb i usłyszał jak ludzie w katedrze próbują wyjść. Podszedł do wielkich wrót i ponownie zionął lodem. Nie chciał by zostali ranni gdy Yunashi zabije rycerkę. Nagle doszło do niego co pomyślał.
- On ją zabije! - wrzasnął i zaczął biec w kierunku w którym zniknął brat.
Zobaczył go lecącego wysoko. Uniósł wysoko głowę i biegł dalej, wiedząc, że rycerka zapewne jest martwa. Zaraz potem omal nie zderzył się z rozpędzonym koniem. Skoczył w powietrze i wylądował głową w zaspie. Kobieta stanęła zaskoczona.
- No pięknie... czyli jednak żyje. - warknął smok, siadając i otrzepując uszy ze śniegu.
- Nie ruszaj się! - krzyknęła, dobywając miecza i zsiadając.
- Co? - zapytał lekko zaskoczony. - Ja niby?
- A widzisz tu innego smoka?!
- Hehe... zabawne. Właściwie to tak. Stoi za tobą.
Dziewczyna pokręciła głową, dając do zrozumienia, że nie nabierze się na tak stary żart. Zaraz potem została zamrożona aż do szyi. Krzyknęła gdy lodowate zimno ogarnęło ciało. Yunashi który faktycznie zdołał już dolecieć, pokiwał zadowolony głową.
- Gratuluję, twój pierwszy rycerz. A teraz ją zabij.
Mediterano był jednak daleki od zachwytów.
- Na wszystkich Bogów! Co ja zrobiłem! Zobacz! Zaraz zamarznie!
- O to chodzi.
- Musimy coś zrobić!
- Nie. - odwrócił się do miasta. - Właściwie taaak. Zniszczyć miasto.
- Miasto! Właśnie. - krzyczał spanikowany smok i ostrożnie chwycił dziewczynę w łapę. - Tam ją odmrożę.
- Żartujesz?! Po co?
- No bo... No bo chcę! - warknął, idąc powoli do miasta.
Yuni westchnął jak męczennik i poszedł za nim.
<Katharsis xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz