Marise stała w holu, czekając na mężczyznę, który przed chwilą zniknął w drzwiach przed nią. Gorączkowała się tym, co się stało. Jej błękitne oczy śledziły wszystko, co działo się dookoła.
- Proszę wejść - powiedział wcześniej spotkany mag.
Weszła do pomieszczenia, jeszcze nie do końca umeblowanego. W fotelu siedział wysoki mężczyzna, choć przysięgłaby, że przed chwilą był małym Asurą.
- Oh, witaj Pani - powiedział i wstał, po czym ukłonił się lekko.
Dygnęła, obserwując miejsce, w jakim się znalazła. Duży, wygodny fotel stał w kącie. Kominek i głęboki, czerwony dywan. Biurko z dużą ilością pudełek oraz regały na jeszcze nie rozpakowane książki.
- Przyszłam porozmawiać o ogrodach zamkowych - powiedziała, patrząc na niego ostro - zapewne myślisz, że jesteśmy zaskoczeni.
- Ależ oczywiście - wskazał na sąsiedni fotel.
Usiadła elegancko i z dumą patrzyła w oczy maga. Szlacheckie urodzenie aż biło od niej, niemal emanując światłem.
- Tu cię zmartwię. Wyrocznia nam to przepowiedziała - uśmiechnęła się chytrze, widząc uniesione brwi Asmistusa - takie imię przynajmniej podał jej tamten mężczyzna. - Wszystko, co ma związek z naszym królestwem, od razu nam mówi. Następczyni jest naprawdę niesamowita. Niestety, zniknęła parę dni temu.
- Jak mi przykro - powiedział z udawanym smutkiem.
- Mnie też - odparła, patrząc kąśliwie na mężczyznę - w każdym bądź razie, Król nie ma nic przeciwko waszej obecności tu. Pragnę tylko prosić o naprawienie ogrodów, żeby wyglądały jak poprzednio. Dziękuję. - Wstała i chciała odejść.
<Asmi? xD>
- Proszę wejść - powiedział wcześniej spotkany mag.
Weszła do pomieszczenia, jeszcze nie do końca umeblowanego. W fotelu siedział wysoki mężczyzna, choć przysięgłaby, że przed chwilą był małym Asurą.
- Oh, witaj Pani - powiedział i wstał, po czym ukłonił się lekko.
Dygnęła, obserwując miejsce, w jakim się znalazła. Duży, wygodny fotel stał w kącie. Kominek i głęboki, czerwony dywan. Biurko z dużą ilością pudełek oraz regały na jeszcze nie rozpakowane książki.
- Przyszłam porozmawiać o ogrodach zamkowych - powiedziała, patrząc na niego ostro - zapewne myślisz, że jesteśmy zaskoczeni.
- Ależ oczywiście - wskazał na sąsiedni fotel.
Usiadła elegancko i z dumą patrzyła w oczy maga. Szlacheckie urodzenie aż biło od niej, niemal emanując światłem.
- Tu cię zmartwię. Wyrocznia nam to przepowiedziała - uśmiechnęła się chytrze, widząc uniesione brwi Asmistusa - takie imię przynajmniej podał jej tamten mężczyzna. - Wszystko, co ma związek z naszym królestwem, od razu nam mówi. Następczyni jest naprawdę niesamowita. Niestety, zniknęła parę dni temu.
- Jak mi przykro - powiedział z udawanym smutkiem.
- Mnie też - odparła, patrząc kąśliwie na mężczyznę - w każdym bądź razie, Król nie ma nic przeciwko waszej obecności tu. Pragnę tylko prosić o naprawienie ogrodów, żeby wyglądały jak poprzednio. Dziękuję. - Wstała i chciała odejść.
<Asmi? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz