Luania w formie Asury przechadzała się po opuszczonym cmentarzu. Wokół była tylko cisza i ciemność. Czuła się tu bezpiecznie. W otoczeniu tych wszystkich umarlaków którzy nie mogli jej skrzywdzić. Ba, nawet powstaliby z grobów byle pomóc. Ufała im. Mimo, że ostatnio w okolicy pojawili się niepokojący osobnicy. Jakiś nekromanta, zabójcy, czarownicy, a nawet smoki. Westchnęła i opadła na kamienną ławeczkę przed grobem zapomnianego już maga. Kiedyś był Mistrzem, teraz jednak wiele z niego nie zostało.
- Może ty mi pomożesz? - zapytała unosząc małą dłoń nad ziemią. - Powstań dla mnie. Proszę, powstań. - wyszeptała.
Ziemia natychmiast zadrżała nieco, a zewsząd napłynęła mleczna mgła, jakby na jej wezwanie. Mało kto wiedział, że była to część zabezpieczającego zaklęcia. W końcu lepiej by nikt nie widział nekromantki przy pracy.
Najpierw ujrzała ramię a raczej jego kościsty odpowiednik. Zaraz potem stał przed nią sam kościotrup obleczony w starą, zniszczoną już czerwoną szatę. Zaklekotał paskudnymi zębiskami.
- Ach tak, zapomniałam. - mruknęła i machnęła dłonią.- Pozwalam ci mówić.
Odetchnął z ulgą.
- Czego chcesz dziecko?
Skrzywiła się nieco na to sformułowanie.
- Pomocy. Powiedz mi co wiesz o smokach?
Przechylił głowę pod nienaturalnym kątem.
- Smoki... latające gady, no...
Westchnęła zdenerwowana.
- Skup się Mistrzu. Bardzo potrzebuję tej wiedzy.
Kościotrup nagle wskazał na coś palcem.
- Nie jesteś sama nekromantko.
Dziewczyna pisnęła i odwróciła się ze sztyletem w dłoni. Nie potrafiła przebić ciemności i mgieł, ale mogła spokojnie zawierzyć nieumarłemu.
- Wyjdź albo zginiesz! - krzyknęła starając się by głos zbytnio nie drżał.
<Blythe? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz