Ze zgrozą zobaczyłam kolejnego ożywionego trupa wędrującego niespiesznie w moją stronę. Ten był znacznie roślejszy od pozostałych i miał na sobie resztki starodawnej zbroi. Cholera wylazła właśnie z sarkofagu, podzwaniając wszystkim z jak mroczny duch świąteczny. Czarna klacz tymczasem stała spokojnie w kącie nieniepokojona przez nikogo. Dlaczego jej nie atakowały? Może chodziło o duszę żywego? Uderzyłam rękojeścią miecza w kamienną twarz jednego z najbliższych posągów. Z równym skutkiem mogłam próbować walczyć ze smokiem wykałaczką... Uskoczyłam przed wielką łapą wymachując bronią na prawo i lewo. Powoli krok za krokiem poczęłam cofać się w stronę nekromanty, który trzymał w ramionach to swoje zaślinione paskudztwo węszące noskiem jak pies.
- Jak mu idzie? - rzuciłam przez ramię z nutka paniki w głosie.
- Coś wywęszył. - głos mężczyzny był nad wyraz spokojny.
Stworek wyrwał się z uścisku pana i pomknął w stronę niewielkich drzwiczek pokrytych grubą warstwą mchu. Zapewne dlatego nie dostrzegłam ich wcześniej. Mężczyzna nacisnął klamkę i z trudem otworzył przejście. Zerknąwszy po raz kolejny przez ramię, dostrzegłam kilka stopni znikających gdzieś w mroku. Nekromanta właśnie wchodził na schody, rozświetlając ciemność czerwonym blaskiem czaszki osadzonej na lasce. Klnąc pod nosem, gwizdnęłam na wierzchowca, który jednym susem przeskoczył nad golemami i stanął grzecznie tuż za mną. Ciągle nie mogłam wyjść z podziwu dla talentu Opiekunek, zajmujących się układaniem irmiańskich koni. Wytworzyłam ognistą barierę choć na chwile odgradzając się od posągów i jegomościa w zbroi. W przelocie złapałam wodze i pomknęłam w stronę ciemnego korytarza. Mijając nekromantę przy drzwiach, wytworzyłam własny płomień nad dłonią, oświetlając tym samym drogę dla siebie i klaczy. Stopnie okazały się nad podziw szerokie i wygodne, wiodły gdzieś w dół. Usłyszałam przeraźliwy zgrzyt zamykanych drzwi oraz wypowiadane zaklęcie.
- Może choć przez chwilę będziemy mieć spokój. - westchnął zmęczony.
Powietrze w tunelu pachniało zgnilizną i pleśnią. Z lękiem spojrzałam w mrok, gdzie zniknął stworek. Ciągle słyszałam jego posapywanie i inne niepokojące dźwięki. Nox delikatnie szturchnęła mnie pyskiem, dodając otuchy.
<Selthis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz