Rose wstała ze śniegu i otrzepała biały puch. Posiniała ze złości i mimo, że Krigar trzymał ją ze wszystkich sił stanęła przed Dantem.
- Nie jestem głupia! – warknęła ze złością. Mężczyzna uśmiechnął się z politowaniem.
- Owszem jesteś. Gdybyś miała, choć troszkę oleju w głowie nie dyskutowałabyś ze mną. – odepchnął ją brutalnie tak, że prawie się przewróciła.
- Co za gbur. – burknęła idąc za Krigar’em. Tubylcy rozpalili ognisko i zaraz już wszyscy siedzieli w jednym kręgu. Kawałek z boku leżał Inar. Dziewczyna podkuliła nogi i oplotła je ramionami.
- E ty. – mruknął jakiś człowiek obok niej. Rosalie odwróciła wolno głowę i zmierzyła wzrokiem delikwenta.
- Ty serio jesteś głupia? – spytał niezbyt mądrze. Przeklęła w duchu Dantego i odpowiedziała całkiem spokojnie:
- Nie. Jestem inteligentna i odważna. W końcu jestem elfem.
- To jeszcze nic nie znaczy. – powiedział i spojrzał dalej w ogień.
- Dobra! – powiedział tubalnie przywódca – Czas spać!
- Wy też. – powiedział Dante i podszedł do Inara. Dziewczyna poszła do Krigar’a i szepnęła:
- J – Ja pojadę przodem. Nie obchodzi mnie, co się stanie ani co mi zrobi Dante jak mnie dopadnie. Jadę … i tyle.
- Idę z tobą. Coś ci się stanie.
- Nie jestem dzieckiem. Zaczekam aż Dante zaśnie. Poza tym nie jestem tu z NIM. Jestem z tobą. To … do zobaczenia – mam nadzieję. – dopowiedziała po chwili. Wyjęła z juków przy siodle siwka swoje rzeczy i gwizdnęła cicho. Z lasu wyskoczył jeleń (dla niewtajemniczonych ten sam co w odpowiadaniu ,,Od Rosalie cd. Ifrysa”) i posłusznie schylił głowę.
- Ja za tobą też mały. – szepnęła czule Rose. Wskoczyła na grzbiet i spojrzała na Krigar’a.
- To … trzymaj się.
(Dante? Krigar? Ucieczka :P)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz