.

.
.
.

czwartek, 20 listopada 2014

Od Tari - Cd. Dantego

Słysząc ryk automatycznie zaczęła trząść się.
- Jaki problem?- jęknęła
- Stąd nie ma wyjścia.- wytłumaczył
- O matko...- szepnęła- Nie martw się, zaraz coś wymyślę! Przysięgam! A ty siadaj, nie przemęczaj się.
Coś powiedział, ale nie słuchała go. Myślała bardzo szybko, lecz spójnie i logicznie. Nie miała zbyt wielu opcji do działania. Wszelkie potrzebne materiały zostały na siodle, gryf zniknął, a niebezpieczeństwo wzrastało z każdą sekundą. Zorientowała się, że nadal ma łuk i strzały, było ich kilkanaście. Zawsze coś. Sztylet też mocno przylegał do paska. Jeszcze lepiej.
- Chyba potrafisz strzelać z łu... posługiwać się sztyletem?- zapytała
- Gdybym nie potrafił...- jęknął z bólem- nie byłbym wojownikiem...
- Eh... w takim stanie nie będziesz walczyć... muszę wymyślić coś... innego.- uśmiechnęła się tajemniczo
- Masz plan, tak?
- Oczywiście. I to nie aż tak głupi jak wysłanie cię do walki. Wyjdziemy z tego bez, większego niż teraz, uszczerbku na zdrowiu.
Podeszła do jednej ze ścianek dziury. Dotknęła ziemię dłońmi i zaczęła głęboko oddychać. To był trzeci raz, kiedy łączyła się duchowo z przyrodą. Wcześniejsze przynosiły fatalne skutki. Modliła się w duchu, aby tym razem wszystko poszło dobrze. Złote tatuaże na twarzy, czarne na palcach i jeden na brzuchu zaczęły świecić czystą bielą. Dwa lub trzy metry nad nimi rośliny zaczęły zasłaniać widok i wydzielać przyjemną woń letniej łąki, maskując przy tym Dantego i Tari. Zacisnęła powieki, a usta utworzyły cienką linię. Gdy kryjówka była skończona, wolnym, chwiejnym krokiem podeszła do zaskoczonego rycerza.
- A... teraz nie miej mi... za złe, ale muszę odpocząć...- wyszeptała
Usiadła ciężko po jego prawej stronie i mimowolnie opadła na ramię mężczyzny.
- Mam nadzieję, że to nas ochroni... tylko tyle mogłam zrobić...
Wyglądała jak śmierć. Zbladła, nie miała grama energii. Była strasznie rozpalona.
- W razie czego... przepraszam za wszystko...- szepnęła
Zamknęła oczy. Czuła, że jeśli nie zaśnie, to zemdleje. Coraz mniej słyszała, czuła. Nareszcie zasnęła.
< Dante?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz