Spiorunowałam go wzorkiem.
- Co ty masz z tą Stokrotką? Co ona ci biedna zrobiła? – spytałam
ironicznie.
Ifrys stał nadal przy nieprzytomnym człowieku i zastanawiał
się nad czymś. Westchnęłam i pokręciłam głową. Z chłopakami to tak
zawsze.
- Co zamierzasz z nim zrobić? – spytałam z nadzieją, że wreszcie powie coś sensownego.
- Zabiorę go ze sobą. Mam z nim coś do omówienia.
Zarzucił związanego draba na plecy i poszedł w kierunku skraju lasu.
Podreptałam za nim patrząc ciekawie, co zrobi. Przy drzewie stał kary
rumak z siodłem i zdobionym ogłowiem. Patrzyłam beznamiętnie jak chłopak
ładuje człowieka na konia i sam siada w siodle. Zawrócił zwierzę i
spojrzał na mnie znacząco.
- Lepiej żebyś nie jechała. Może być niebezpiecznie … Stokrotko. – to
ostatnie dopowiedział z szyderczym uśmiechem. Zacisnęłam pięści, ale
szybko policzyłam do dziesięciu żeby się uspokoić.
- Pojadę jak będę chciała. – warknęłam sztyletując go spojrzeniem. Zagwizdałam głośno i zaraz obok mnie stanął dumny jeleń.
- Chyba nie będziesz na tym jechać? – spytał pokazując palcem na zwierzę.
- Coś ci nie pasuje koleś? On może być o wiele szybszy od twojego
konia. Pojadę na nim – nie zabronisz mi. – wskoczyłam na rogacza i
złapałam za wodze.
- To prowadź królewiczu. Zobaczymy, jakie to masz sprawy do tych ludzi.
Tylko nie próbuj mnie oszukiwać – jeszcze mogę być przydatna.
(Ifrys?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz