.

.
.
.

środa, 19 listopada 2014

Od Tasiry - Cd. Selthusa

Gdy odzyskałam przytomność ujrzałam jakiegoś człowieka? Nie to nie był człowiek choć był do nich podobny. Czułam mrok płynący z jego serca. Koło niego szło jakieś dziwne stworzonko.
''Psia krew gdzie ja jestem?''-powiedziałam sama do siebie.
Uwolniłam się od niego i skoczyłam na ziemię. Poczułam ból i zobaczyłam że miałam jedną łapę we krwi. Zobaczyłam że nie mam metalowej łapy.
''Cholera''-pomyślałam
-O ktoś się lepiej poczuł-powiedział bez uczuć
-Wiesz co zrobiłeś?-warknęłam
-Uratowałem ci życie?
-Ta ale straciłam przez ciebie opcje ucieczki na trzech łapach nie da się biec
-Na trzech łapach?-zdziwił się
-Nie zauważyłeś metalowej łapy hę?
-To była łapa?-spytał i oparł się o swój kij
-Tak straciłam ją przez wojnę-powiedziałam
-Krwawiłaś uratowałem ci życie nie musisz mi dziękować-powiedział z wrednym uśmiechem
Stworzonko patrzyło na mnie zdziwione.
-Tak to możesz mnie już dobić tak daleko nie zajdę
-Dobra cicho mogę ci zrobić nową tylko już się przymknij-powiedział i odwrócił się
-Mhm super mam zaufać facetowi co niósł mnie jak na obiad tak?
-A masz jakiś wybór?-spytał odwracając się
Popatrzyłam na niego przenikliwie i zawarczałam. Zmieniłam się w człowieka i poszłam za nim. On z ledwo widocznym uśmiechem szedł przodem. Popatrzyłam za siebie. Niby nic tam nie zobaczyłam bo nie da się zobaczyć niewidzialnej istoty. Jednak czułam obecność bo nie przybyłam tu sama... Podróżowałam długo sama lecz po drodze spotkałam Sfirsana. Jest on rzadko spotykanym stworzeniem. Kiedyś w mojej krainie było ich dużo lecz po wojnie nie wiele ich zostało. Ten przyczepił się do mnie i już się do niego przyzwyczaiłam. Przynajmniej mogłam z kimś czasem pogadać.
-No już prawie jesteśmy-powiedział nekromanta i popatrzył na mnie
Odwróciłam się ostatni raz spoglądając na siedzącego na drzewie Sfirsana po czym poszłam dalej za nieznajomym...

(Selthus?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz