.

.
.
.

wtorek, 18 listopada 2014

Od Shanga - Do Mir

Shang przemierzał słoneczne przestworza. To był wielki błąd gdyż nieumarły smok wykazywał wielką podatność na słońce. Nie miał jednak wyboru. Musiał szukać swojego nowego Mistrza, a jeśli zginie przy tym cóż, będzie to zrządzenie losu.
Opadł na ziemię z jękiem, wyczerpany. Nie miał sił nawet odczołgać się w jakiś zacieniony kąt. Poza tym mało co by go pomieściło. Był olbrzymim, czarnym smokiem. Uniósł z trudem łeb i zdecydował, że jednak zmieni postać. Po chwili na miejscu przerażającej bestii pojawił się fioletowy, niepozorny ognik. Dogasał z wyczerpania i z trudem poleciał do drzew. Był taki senny, taki zmęczony. Czuł niesamowitą rozpacz i samotność. Brakowało mu dawnego Mistrza który go stworzył.
Przycupnął na jednej ocienionej gałęzi i zaczął drzemać.

***
Obudził go nagły hałas. Wciąż był ognikiem gdyż dzień się nie skończył. Spojrzał zmęczony wokół i dostrzegł jakąś postać jadąca konno. Zadrżał z obawy, że go zniszczy. Mimo wszystko chciał żyć. Nieznajoma przystanęła i rozejrzała uważnie. Chyba jakimś cudem go wyczuła. Liście nie były w stanie ukryć fioletowego blasku mimo, że był słaby. Położyła rękę na mieczu. Wiedział, że dziewczyna nie jest z Nilfheimu ani nie para się nekromancją. Wyczułby to natychmiast. Zaczęła go szukać wzrokiem.
- Kim jesteś? - zapytała przyjemnym głosem.
Zadrżał i nie wiedział co odpowiedzieć. Jeśli powie, że jest sługą mroku, nieumarłym smokiem, na pewno go zabije.
- Nikim. - wyszeptał.
Przekrzywiła głowę i wyciągnęła do niego dłoń. Chciał się cofnąć ale nie mógł. Palce dziewczyny musnęły płomyk. Był chłodny i wcale nie sprawiał bólu.
- Jesteś błędnym ognikiem?
Czy miał kłamać? Jakoś mu się nie chciało.
- Nie. - poruszył się ale gdy dotarł na plamę słońca, cofnął i przygasł z bólem.
Nieznajoma zmarszczyła brwi.
- Zgubiłeś się? - zapytała łagodnie.
- Tak. Nie mogę znaleźć mojego Mistrza. Nigdzie go nie ma... jestem sam. - powiedział z żalem o którym już dawno zapomniał.

<Mir? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz