.

.
.
.

sobota, 3 stycznia 2015

Od Garudy - Cd. Clarissy

Demon zmarszczył brwi. Jeśli chciał dalej się w to bawić musiał się przenieść ze swoją ofiarą i to szybko. Wyczuwał dwie moce, wściekłe jak wszyscy diabli. Jego brat ze wschodu a Malador z zachodu, nadciągali jak dwie chmury burzowe chcące go pochłonąć.
Uśmiechnął się lekko.
- Tak szybko się poddajesz? Mi to zajęło trzy stulecia. Gdy przestałem szukać wyjścia z pustki i popadłem w szaleństwo.
- Przykro mi, że to ci zrobiono. - powiedziała drżąc coraz mocniej.
- Bo jesteś głupia.
Spojrzała ostro a gniewne iskierki zamigotały w ładnych oczach.
- Nie jestem.
Ponownie się uśmiechnął.
- Więc jak to wytłumaczysz?
- Każdy ma w sobie nieco... - przerwał jej kładąc palec na ustach.
- Cicho.
Usłyszeli łamiący się lód. Wielki kawał spadł nieopodal rozbijając się ze straszliwym hukiem o podłogę. Garuda przyciągnął do siebie dziewczynę a w jej miejscu rozbił się drugi. Wydobył sztylet przykładając do jej łabędziej szyi.
- Nigdy nie grzeszyłeś subtelnością! - krzyknął w pustkę zamku.
Zapanowała straszliwa cisza. Jakby nawet wiatr zapomniał o swoim istnieniu. Po chwili dziewczyna zobaczyła ciemność narastającą nieopodal. Uformowała się w dobrze jej znany kształt. Malthael rozprostował skrzydła.
- Puść ją. - warknął dobywając zakrzywionych ostrzy.
Garuda mocniej dotknął sztyletem skóry.
- Zginie jak się zbliżysz.
- Zostaw ją do jasnej cholery! Ona jest tylko zwykła dziewczyną! Od kiedy zabijasz bezbronnych?! - wrzasnął Malthael. Czarne skrzydła stały się jedynie oparami mgły zwiastując przemianę demona. - Wypuść ją a ja zapomnę wspomnieć Desmodorowi o tym, że nadal żyjesz.
- Jaki ty łaskawy.
- Nie chcę oglądać jej śmierci Garudo. Nie jej. - powiedział odrzucając broń. - Puść ją. Proszę.
Clarissa wyczuła, że demon sztywnieje. Miotały nim sprzeczne uczucia. Czy mógł ją zabić za nic? Jasne, ale czy chciał?
Warknął i mocno popchnął ją w objęcia Malthaela. Sam pokręcił głową i zniknął w tumanie zielonej mgły.

<Clarisso? xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz