Naburmuszona Kath stała w samym środku sali wyjściowej. Główne drzwi zostały zamknięte, a ta z założonymi rękami na piersi stała i czekała. Postanowiła nie ruszyć się stąd jako jej głośny protest, choć pewnie zostałby zignorowany. Zapewne stałaby tak dalej, gdyby nie lekkie zatrzęsienie ziemi. Zmarszczyła brwi i dobyła dużego miecza.
- Nie wierzę... - mruknęła pod nosem, a drzwi nagle zostały wyważone.
Nie wiele myślała. Rzuciła się na pierwszą hordę demonów i bez problemu przecięła je na pół. W którymś momencie dostrzegła błysk światła i wylądowała na przeciwległej ścianie. Jęknęła głośno, czując jak każdy jej mięsień boli. Przed nią pojawiła się postać. Wysoki mężczyzna o białych, długich włosach właśnie zeskoczył z rogatego stwora i pojawił się przed nią.
- Oh, ktoś jednak został - powiedział cicho.
- Jest nas wiele - warknęła, ale ten nie zareagował.
Pewnie dlatego, że wszyscy pozostali w twierdzy to Myszy, biegnące właśnie do tylnego wyjścia, by uciec mimochodem.
- Nikogo nie widzę - roześmiał się kogoś, posyłając kulę ognia w jedną z kolumn, która się rozwaliła.
Mimo przeszywającego bólu kręgosłupa, Katharsis chwyciła ponownie broń i cięła przed sobą. Demon był jednak szybki. Odskoczył, a dziewczyna obcięła mu jedynie końcówki włosów.
- Nieźle - stwierdził.
- To nie jest zabawne! - Niemal krzyknęła.
- Ależ jest - wyciągnął rękę i odrzucił ją na kolejną ścianę, skręcając jej chyba kostkę.
- Cholerny potwór! - Warknęła, próbując wstać, ale upadła.
Włosy stworzyły zasłonę wokół jej twarzy. Z oczu popłynęły łzy bólu i upokorzenia. Chciała coś zrobić, ale nie mogła. Ten demon był po prostu za silny.
- Zabiję cię pewnego dnia! - Krzyknęła.
- Ależ oczywiście - zaśmiał się. - O ile dożyjesz. Powinnaś uciec z innymi. Chociaż nie. Oni są tchórzami.
Kolejna kolumna upadła, zostawiając gruz i rozbijając się o schody.
<Dante? Panie Demonie? Krigar? :3
- Nie wierzę... - mruknęła pod nosem, a drzwi nagle zostały wyważone.
Nie wiele myślała. Rzuciła się na pierwszą hordę demonów i bez problemu przecięła je na pół. W którymś momencie dostrzegła błysk światła i wylądowała na przeciwległej ścianie. Jęknęła głośno, czując jak każdy jej mięsień boli. Przed nią pojawiła się postać. Wysoki mężczyzna o białych, długich włosach właśnie zeskoczył z rogatego stwora i pojawił się przed nią.
- Oh, ktoś jednak został - powiedział cicho.
- Jest nas wiele - warknęła, ale ten nie zareagował.
Pewnie dlatego, że wszyscy pozostali w twierdzy to Myszy, biegnące właśnie do tylnego wyjścia, by uciec mimochodem.
- Nikogo nie widzę - roześmiał się kogoś, posyłając kulę ognia w jedną z kolumn, która się rozwaliła.
Mimo przeszywającego bólu kręgosłupa, Katharsis chwyciła ponownie broń i cięła przed sobą. Demon był jednak szybki. Odskoczył, a dziewczyna obcięła mu jedynie końcówki włosów.
- Nieźle - stwierdził.
- To nie jest zabawne! - Niemal krzyknęła.
- Ależ jest - wyciągnął rękę i odrzucił ją na kolejną ścianę, skręcając jej chyba kostkę.
- Cholerny potwór! - Warknęła, próbując wstać, ale upadła.
Włosy stworzyły zasłonę wokół jej twarzy. Z oczu popłynęły łzy bólu i upokorzenia. Chciała coś zrobić, ale nie mogła. Ten demon był po prostu za silny.
- Zabiję cię pewnego dnia! - Krzyknęła.
- Ależ oczywiście - zaśmiał się. - O ile dożyjesz. Powinnaś uciec z innymi. Chociaż nie. Oni są tchórzami.
Kolejna kolumna upadła, zostawiając gruz i rozbijając się o schody.
<Dante? Panie Demonie? Krigar? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz